sobota, 22 września 2012

6. Nathan ♥

Dziś są urodziny Nathana. A ty zapomniałaś o prezencie dla niego. Zostało jakieś 20 minut do tego, jak wróci po mini "libacji" (xD) od kumpli. Na szybkiego chcesz mu wykonać jakiś prezent, taka tam robótka ręczna xD. Ale nie masz pomysłu. Drzwi się otwierają, a więc już za późno.
- Nath, bo ja nic dla ciebie nie mam, ale najlepszego. No chyba że mogę coś dla ciebie zrobić w ramach prezentu, to jak?
- Jest taka rzecz.- rzekł po chwili procesu myślenia.
Zaniósł cię do sypialni. Wyjął z szuflady kajdanki i przypiął cię nimi do łóżka. Czułaś się bezbronna. Ale wiedziałaś co będzie się działo. Nathan był już trochę pijany. Zaczął cię rozbierać. Najpierw bluzkę, ale kajdanki mu przeszkadzały, więc cię rozkuł. Rozpiął twój stanik. Potem zajął się twoimi spodniami, pozbył się ich bez najmniejszych skrupułów. Potem ponownie cię zakuł. Na chwile wyszedł. Krzyczałaś, ale nic sobie z tego nie robił. Leżałaś naga, przykuta do łóżka i czekałaś aż twój Romeo wróci nie wiadomo skąd. I wrócił tacą(?). Miałaś ochotę krzyknąć "debilu, po co ci to?" ale powstrzymałaś się. Na tej tacy miał bitą śmietanę i... wiśnie!
- Ja chcę tort!- krzyknął, po czym wstrząsnął bitą śmietaną i zaczął cię nią dekorować. Byłaś cała w bitej śmietanie.
- No to zaczynamy ucztę.- ogłosił napalony Sykes.
Zaczął zlizywać z ciebie bitą śmietanę. Nie ukrywałaś tego, że podobało ci się to, co robił. Gdy nie miałaś już na sobie dekoracji Nathan zdjął spodnie. Widok jego penisa wprawił cię w jeszcze większe podniecenie.
- Ale tak bez gumki. - zaczęłaś kręcić nosem.
- Oj, bejbe zawalczmy o małe Sykesiki.
Zaczął w ciebie wchodzić. To był was pierwszy raz razem. Wchodził w ciebie powoli, stopniowo przyspieszając. Doprowadzał cię do szaleństwa! Chciałaś krzyczeć i robiłaś to, krzyczałaś. Po chwili z ciebie wyszedł. Popatrzyłaś na niego z miną "O nie, kochanie jeszcze nie skończyłeś". Podszedł do ciebie, rozkuł cię i poprosił o zamianę ról. Przypięłaś go kajdankami. Po chwili to on był cały w bitej śmietanie. Zaczęłaś ją z niego zlizywać. Wzięłaś jego "przyjaciela" do buzi. Nathan był w siódmym niebie. Aż się chłopak zarumienił. Usiadłaś na nim okrakiem. Ujeżdzałaś swego rumaka <lol>
- Może jeszcze powiesz, że siedzisz na koniu?
- Przestań!
Kochaliście się jeszcze przez pół godziny. Gdy skończyliście odpięłaś Nathana, położyłaś się obok niego, całowaliście się.
- Wiesz co?- mówił Nathan
Popatrzyłaś na niego pytająco.
 - Te dwa słowa, dziewięć liter!- podpowiedział ci
- Mam ochotę? O to ci chodzi?
-Kocham cię! Wariatka! Ale zjadłbym bitej śmietany...

***
Taki tak Nathan cukiernik ^^
Jakoś nie wyszedł chyba -,- 

4 komentarze:

  1. Dżizysz kurwa ja pierdole ! ♥
    No żem się zarumieniła.
    Mówiłam 1 twój a 5 moich ? o.O
    To jest niebo w gębie ( bez skojarzeń ) xD
    Ta bita smietana to ja o pająku pomyślę *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrrraśne *___________* ♥ Najbardziej rozwaliło mnie:Siedze na koniu X DD <3 Pisz szybko nextaa :33

    OdpowiedzUsuń
  3. to z koniem było dobre. :D ♥ x

    OdpowiedzUsuń
  4. spisałaś to z innego bloga...!

    OdpowiedzUsuń