sobota, 22 grudnia 2012

21. Jay ♥



24 grudnia. Wigilia. Idę samotnie poprzez ośnieżone ulice Londynu. No bo co mam sama, w pustym mieszkaniu robić? No właśnie, nic. A tak to powoli w spokoju spaceruje wśród zabieganych ludzi. Nie rozumiem gdzie oni się śpieszą. No tak, dom, rodzina, wspólna wieczerza. A ja wiecznie samotna. Przecież nawet choinki nie ubrałam. Bo po co, gości nie będę miała. Wszyscy o magii świąt gadają. Gówno prawda, ja tego nie czuje. Co raz mniej ludzi po ulicach się wala, tylko ostatni biegną do sklepów na spóźnione zakupy. A ja spokojnie wracam do mojego pustego mieszkania. Ale nie, że biedna jestem, oj nie. Właśnie moje mieszkanie jest w tej „lepszej” części miasta. Nie raz jakieś sławy mijam. A ja tylko szara dziewczyna, która gada z kotem. Eh.
- Denis! Nie jedz tyle. Za często bywamy u doktora Maglenga.
Jak już mówiłam, gadam do tłustego kociska. Mimo, iż mówię, że święta są do bani. Tam głęboko pragnę spotkać osobę, która chodź w małym stopniu odmieni moje życie. Ale kto by mnie chciał? Ślepiec jedynie. Zjadłam ciepły rosół, istnie wigilijne danie. Ubiorę się cieplej i znowu mogę wyjść na samotny spacer z myślami. Jak tu pusto. Po prostu dla mnie raj. Nie lubię tłumów. Siedziałam tak i myślałam nad moim beznadziejnym, nudnym życiem.
- Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama? – moje rozmyślenia jakiś męski głos.
- A ty co robisz tutaj sam we Wigilię? – odwróciłam się i ujrzałam wysokiego mężczyznę. Na głowie miał burze loków.
- Lubię tu przychodzić. I tak samotne święta nie mają sensu. – odpowiedział nieznajomy, poczułam się jakbym rozmawiała ze sobą. Ledwo go znam, a już łączy nas więź. Nie tylko nie miłość.
- Dziękuję, sam sobie odpowiedziałeś na pytanie.
- Jaki ja kulturalny, nie przedstawić się tak pięknej damie. James, jestem. – chyba zaczynam co raz bardziej go lubić.
- ładne imię, James’ie. Ja też się nie przedstawiłam, a więc [T.I.] miło mi. – Jay ukłonił się i ucałował moją dłoń, jaki z niego dżentelmen.
- A więc teraz będziemy tak tutaj siedzieć we dwójkę. – nie wiem czy to było pytanie, czy zdanie twierdzące.
- Jeśli chcesz siedzieć z taką nudną osobą. – jak on tu zostanie to na serio jest desperatem.
- Nie możesz być, aż taka nudna. – ten chłopak mnie zaskakuje. Coś tam w środku pragnie go rozszyfrować.
- Być może. No to jak jest nas już dwoje to chodźmy do mnie. – nie wiem co podkusiło moją osobę, która jest samotnikiem do tego, aby zaprosić James’a do swojego mieszkania.
- Jeśli chcesz to chodźmy. Nie wiedziałem, że będę mógł spędzić Wigilię w towarzystwie żywej duszy. – to miał być komplement? Chyba poznałam kogoś, kto jest ideałem. Do teraz twierdziłam, że ideałów nie ma na tym świecie. Kobieta zmienną jest. Wyruszyliśmy w drogę. W pewnym momencie Jay złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Nie sprzeciwiałam się. Szliśmy i rozmawialiśmy o sobie. Ale droga długa nie była, więc kiedyś trzeba było dotrzeć do ciepłego mieszkania. Zdjęliśmy płaszcze i udaliśmy się do salonu. Tam oczywiście pogrążyliśmy się w dalszej rozmowie. Przez to, że rozmawialiśmy do późna, usnęłam wtulona w James’a. Czułam jedynie ja przenosi mnie do mojej sypialni. Potem pogrążyłam się w głębokim śnie. Rano gdy się obudziłam, w swoim łóżku, nie wiedziałam co się dzieje. Zastanawiałam się gdzie jest Jay. Więc szybko poszłam do kuchni, a tam jedynie znalazłam karteczkę.
Dziękuję [T.I.] za spędzoną razem Wigilię. Jesteś wspaniałą dziewczyną. Lecz wiem, że nie byłoby nam razem dobrze. Wesołych świąt. James Xx”
Jak to? Czemu dwójka samotników nie może być razem? Boże jesteś okrutny! Krzywdzisz niewinnych ludzi! A w końcu znalazłam swoje szczęście, które trwało chwilę.
______________________
Udało się przed świętami ;D
No to wesołych . ;3
I żeby poszło wam w cycki <3

3 komentarze:

  1. Bomba czekam na next o Tommym
    Judith Parker

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Życzę wesołych świąt i zarąbistego Nowego roku. Czekam na następny rozdział o Nathanie... Wesołych ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. http://xxxlive-the-momentxxx.blogspot.com/2012/12/liebster-award-2.html
    Zostałaś nominowana

    OdpowiedzUsuń