niedziela, 30 grudnia 2012

25. Max ♥

Od dawna chodzisz już do tej szkoły,jednak jego wcześniej nie widziałaś.Od razu się zakochujesz.Początkowo nic o nim nie wiesz.Ale zaczynasz wypytywać swoich koleżanek.Wiesz już że nazywa się Max George i jest od ciebie starszy o jakieś trzy lata.Stopniowo zbierasz coraz więcej informacji,wiesz już jakie ma zainteresowania,jakiej muzyki słucha,gdzie mieszka itp.Jednak tobie to że jest starszy nie przeszkadza,Rozpoczynasz "akcję zwrócenia na siebie uwagi". Akcja nie przynosi jednak takiego efektu jakiego byś oczekiwała.Co prawda on odwzajemnia twoje uśmiechy,ale tobie nie o to chodzi.Zbliża się dyskoteka.Razem z [i.t.p]robicie się na tzw."bóstwo".Szukasz go wzrokiem po całej sali aż w końcu zauważasz jego łysy łebek wśród dobrze bawiących się ludzi.Wszyscy ciągną cię do niego.Ale jesteś zbyt nieśmiała,boisz się przełamać i zrobić pierwszy krok,bo przecież już próbowałaś.Napisałaś do niego,ale on zbywał cię cały czas,Koleżanki tłumaczyły ci,że on też się wstydzi.Ty jednak wiesz swoje.Wychodzisz z sali zrezygnowana jednak słyszysz
-[t.i]-ktoś cię woła,odwracasz się jednak nikogo nie widzisz.Idziesz dalej,ale jednak jakaś siła,podświadomość każe ci odwrócić głowę.To co widzisz trochę cię bawi,nie ukrywasz swojego śmiechu.Max'a niesie grupka prawdopodobnie jego kolegów,stawiają go przed tobą.Patrzycie sobie głęboko w oczy.Jednak ty tchórzysz i uciekasz na ławkę,siadasz wystraszona,nie wiedząc co robić.Po chwili przychodzi do ciebie Max,siada obok ciebie i zaczyna delikatnie i czule cię całować.Sama nie wiesz czemu ale uciekasz od niego.Po chwili zastanowienia wracasz,on dalej jest tam gdzie był.Przysiadasz się do niego i przepraszasz za swoje zachowanie.On bez chwili zastanowienia ponownie cię całuje.


Parę dni później
Jesteście z Maxem parą,można powiedzieć że oficjalnie.Spędzacie ze sobą dużo czasu.Najważniejsze że nie jesteście tylko parą ale też przyjaciółmi.Jego koledzy również cię polubili.
____________________________________________
Imagin z tamtego bloga, bo publikowałam też na innym, bo ktoś ostatnio miał wątpliwości. Nie. Nie kopiuje! To pierwszy imagin jaki napisałam, dlatego taki beznadziejny. Ale nie wszysyc go czytali, a ja nie mam pomysłu na nowe, więc dodaje takie starocie.

piątek, 28 grudnia 2012

24. Nathan ♥

Dla Kasi J. ♥


Spędzałaś święta Bożego Narodzenia w domu swojego chłopaka Nathan’a Sykes’a. Byliście ze sobą tylko pół roku, ale jego rodzice polubili Cię od razu. Siedzieliście przy stole i spożywaliście wigilijną wieczerzę. Miałaś na sobie sukienkę z krótkim rękawkiem z błyszczącym kołnierzem. Oczywiście sukienka była na pół uda. Siedziałaś oczywiście koło Nathan’a, lecz chłopak definitywnie był już znudzony, a skąd to wiedziałaś, no wiadomo nie po twarzy bo uśmiechał się i żywo rozmawiał z rodzicami ty również. Ale jedno nie pasowało do załączonego obrazka. Nathan’a ręka błądziła wzdłuż twojego uda. Nie przeszkadzało Ci to a nawet sprawiało przyjemność. Po tym geście wiedziałaś, że chce on spędzić trochę sam na sam, i pobawić się po raz 7862589669 w zapoznanie ciał. Ty jednak wiedziałaś, że nie wypada, tak wychodzić podczas Wigilii, lecz Nathan był zniecierpliwiony, a czemu? Ponieważ jego ręka, wgłębiała się dalej. Postanowiłaś zrobić mu na przekór, i siedzieć z jego rodzicami jak najdłużej. W pewnej chwili wstał i powiedział, że jest zmęczony i wyszedł do swojego pokoju. A ty dalej tkwiłaś w rozmowie z bliskimi twego chłopaka. Lecz Ciebie też powoli to nudziło, więc grzecznie przeprosiłaś i wyszłaś. Gdy weszłaś do pokoju ujrzałaś śpiącego księcia. Żeby go nie obudzić wyszłaś szybko do łazienki. Tam wzięłaś szybki prysznic i zauważyłaś że zapomniałaś piżamy. Więc weszłaś do pokoju z myślą iż tamten dalej śpi. Widział Cię nie raz nagą, ale ta sytuacja była krępująca. Ale się przemogłaś. Szukałaś wszędzie t-shirt’u Nathan’a i swoich majtek, lecz nie dane Ci było je znaleźć. Postanowiłaś jednak obudzić śpiącą królewnę.
- Nath, kotku! – potrząsłaś nim lekko. Lecz ten nie wydał z siebie żadnej reakcji. – Nathan do cholery! Wiem, że nie śpisz!
- O [T.I.] już przyszłaś. Mrr, ale masz ciałko. – no tak przy poszukiwaniu piżam zaświeciłaś lampkę.
- Nie denerwuj mnie tylko oddaj to co moje! Zimno mi chcę się ubrać i spać! – powoli irytował Cię ten człowiek. Ale kochałaś go tak samo mocno za każdym razem.
- A co z tego będę miał? – seksowny ruch brwiami jedno perfekcyjne pociągnięcie za rękę i już leżałaś na nim.
- Teraz? Nathan przerabialiśmy to rano. – uzależniony od seksu, to będzie pisało na jego nagrobku. Pięknie rozmyślam o śmierci mojego chłopaka.
- No [T.I.] rano było dawno. A po pierwsze teraz to nie masz wyboru skarbie. – warunki będzie mi stawiał dziad jeden. No niech mu będzie.
- Jezu Nath…
Na te słowa, zaczął obdarowywać mnie dzikimi pocałunkami. No nie żeby coś ale tlen do życia też jest podobno potrzebny. Więc odepchnęłam go lekko od siebie. I żeby było sprawiedliwie, bo ja to naga na nim leżałam więc trzeba pozbyć się spodni Nathan’a. Na noc gaci nigdy nie zakłada. Skąd to wiem. Hmm, jestem jego dziewczyną. No to teraz mamy równouprawnienie. Tak, tak.
- Nath, ale szybko, śpiąca jestem. – a bo mnie posłucha. Bo czasem to jak ściana jest. – I pamiętaj w tym domu są inni.
- A co im tez mam sprawić przyjemność? No kotku nie przesadzaj. Wiesz co ja przeżywałem gdy Jess robili? A więc chcą mieć wnuki to pocierpią. – wspominki?
- To się kotku nie podsłuchuje. – dałam mu buziaka, ale ten wykorzystał sytuację i zwykły buziak przerodził się w wyścig języków. Przeturlaliście się po łóżko i Nathan górował nad tobą. Z pocałunkami zjeżdżał co raz niżej, wiedząc że sprawia mi to nie lada euforię. Ale nie doszedł tam gdzie chciał, po prostu nie miał na to ochoty i wrócił tą samą drogą do twoich ust. By w trakcie ostrej wymiany sliny niepostrzeżenie wejść we mnie. Zrobił to tak brutalnie, że z mojego gardła wyszedł dziwny dźwięk. Ale to nam nie przeszkadzało. Moje ręce wylądowały w jego włosach, nie wiem czemu ale jego to bardziej nakręcało. A jego na moich piersiach. Tak dwa kłębki wełny i kociak. Tak można to zilustrować. Nathan robił z nimi co tylko chciał, nie miałam mu tego za złe. Przecież sam kiedyś powiedział i to przy chłopakach ‘One są moje, nikt inny nie może na nie patrzeć, ani dotykać.’ Na to wspomnienie, dałaś mu niespodziewanego buziaka, zawsze tak robiłaś, gdy jakieś wydarzenie wróciło do twoich myśli. Postanowiłaś, że skoro nie dał Ci spać i był taki cwany to ty też masz prawo się zabawić. Tak wykręciłaś wasze nogi, że z łatwością reszta twojego ciała wylądowała na Nathanie. Usiadłaś na nim okrakiem i zaczęłaś całować jego nagi kaloryfer. Wiedziałaś, że uwielbia takie pieszczoty. Gdy doszłaś do jego przyjaciela, no który można powiedzieć był duży. Słabe określenie był zajebisty. Wzięłaś go do buzi i ssałaś go. Gdy Nath ściśnął w pięściach twoje włosy, wiedziałaś że zaraz dostanie orgazmu. I właśnie jego soki spłynęły do twojej buzi, połknęłaś je bez problemu, oblizałaś się i złożyłaś takiego buziaka na ustach Sykes’a jakiego nigdy nie czuł. Wiedziałaś, że Nath, będzie chciał się odwdzięczyć, lecz żeby pokazać mu że nie musi i chcesz abyście poszli spać po prostu wzięłaś z łóżka swoją piżamę i ubrałaś się w nią, by po chwili wskoczyć do ciepłego łóżka, i usunąć u boku tego cudownego mężczyzny. Wtuliłaś się już w słodko śpiącego jak dziecko Nathan’a i sama udałaś się do krainy snu, aby móc marzyć o waszej przyszłości.

23. Tom ♥

Dla Martyny F. ♥


Dzisiaj miał się odbyć koncert zespołu twojego chłopaka. Tom, obiecał, że po Ciebie przyjedzie. Byłaś już gotowa. Miałaś nadzieję, że twój mężczyzna, chociaż zmęczony po koncercie zostanie u Ciebie na noc. Ubrałas małą czarną do połowy uda, czarne szpilki. Specjalnie pod sukienkę ubrałaś skromną koronkową bieliznę. Chwilę czekałaś na Toma, ale po długich oczekiwaniach książę w czarnym rumaku zjawił się. Gdy zobaczył Cię tak ubraną, zauważyłas w jego oczach dziwny blask, takiego jeszcze nie widziałaś
- Hej [T.I.], już wiem dla kogo się tak wystroiłaś
- Dla Maxa? – lubiłaś grać w te gierki, to go bardziej napalało, by zaznaczyć że jestes jego, ale nie że traktował cię jak rzecz.
- A co nagle zaczęłas kręcić z Maxem, może zadzwonić po niego, aby on Cię zawiózł na miejsce? – on za każdym razem brał to na serio, próbowałas utrzymać powagę, ale jebłaś smiechem na całe podwórko.
- Kochanie, kocham Cię wkręcać, a ty zawsze reagujesz tak samo, a teraz chodźmy! – nie było dane Ci zrobić kroku, bo ktoś złapał Cię za biodra i przyparł o drzwi twojego mieszkania.
- Bez nagrody, ani rusz. – w jego oczach błysnęły iskierki żądzy, tak pragnął Cię tu i teraz.
- Ale… - nie pozwolił Ci dokończyć, bo zaczął Cię dziko całować, oddawałaś każdy pocałunek, bo opieranie się było by złe. Schodził coraz niżej, obdarowywał każdy nowo poznany kawałek twojego ciała, nie chciałaś robić tego na polu. Tom chyba zrozumiał, bo nie oddałas mu się w pełni stałaś sztywno.
- Kotku, coś się stało? – na chwilę zaprzestał pocałunków i spojrzał z czułością na Ciebie
- Nie tylko, mieliśmy jechać na koncert i nie róbmy tego na polu. – po tych słowach zrobiło Ci się lepiej, a Tom zrozumiał o co Ci chodzi, więc wziął Cię za rękę i wprowadził do twojego mieszkania. A tam pierwsze co ujrzał, była kanapa. Ty byłaś jak marionetka, chociaż widząc jak patrzy na Ciebie twój bóg seksu, też miałaś na niego wielką ochotę. Czasem takie macie , że szybkie numerki wychodzą wam w przeróżnych miejscach. Mini kibel w samolocie. Na samo wspomnienie, buźka Ci promienieje, Tom na twój uśmiech się przeraził
- Złotko, jestem brudny czy coś? – popatrzył na Ciebie dziwnym wzrokiem, do Jarosławia mnie trzeba odwieźć…
- A bo wiesz, no hahahaha. Przypomniał mi się nasz stosunek podczas lotu do USA. W samolocie. I twój szept ‘Kotku no proszę Cię jeszcze 2 godziny do lądowania’
- No ale tam było nie wygodnie, tu patrz cały dom nasz! – i pokazał rękę na cały salon.
Nie odpowiedziałaś, bo Tom zaczął rozpinać twoją sukienkę. Szybkim ruchem, rzucił ją za siebie, a gdy zobaczył twoją skąpą bieliznę, na jego twarz wtargnął łobuzerski uśmiech. Ty nie byłaś jednak obojętna i też zaczęłas ściągać z niego koszulę, oraz spodnie. Łatwo poszło. Staliście przy sobie w samej bieliźnie, pożądanie w tym pokoju sięgało zenitu. Namiętność waszych pocałunków zmieniła się w bezczelną dzikość. Podczas tych jakże ostrych styknięć ust i języków zdzieraliście z siebie bieliznę. Tom wszedł w Ciebie szybko, a ty paznokcie wbiłaś, w jego umięśnione, jędrne pośladki. Gdy Tom opadał z sił szepnęłaś mu:
- Bezczelnie, ostro, mocno, grzesznie. – zrobiłaś to tak zmysłowo, że Tom  łapsnął twoje usta swoimi i zmienił swoje ruchy na szybsze i to o wiele. Po prostu wiedział, że musi dogodzić swojej kobiecie. Ty, aż z tego podniecenia przygryzłaś wargę Parker’a. Ten odwdzięczył się, swoimi sokami w twoim wnętrzu, lecz nie udało mu się bo doszliście w tym samym momencie i się ze sobą wymieszały. Wyszedł z Ciebie i zaczęliście się ubierać, Tom zrobił to szybciej i pomógł Ci zasunąć sukienkę, szepcząc Ci do ucha
- Twoje ciało moje ciało omotało, Twoje piersi, Twoje dłonie, Twoje uda, Twoje oczy, Twoje nóżki czynią cuda. -  Za te słowa sprzedałaś mu soczystego buziaka i wyszliście z domu.

czwartek, 27 grudnia 2012

22. Nathan ♥

Dla Karoliny K. ♥



Był już późny wieczór. Wróciłaś od siostry, z jej 2 letnim synkiem [I.D.]. Będziesz się nim zajmować przez kilka dni, ponieważ jego rodzice, wyjeżdżają, do Hiszpanii w ramach swojej rocznicy ślubu. Gdy otwarłaś drzwi udałaś się z małym prosto do salonu. A tam widok, no jak dla Ciebie częsty. Twój chłopak oglądający mecz. A na stole pewnie kilka piw, chipsy. Wystarczy, że Ciebie nie będzie kilka godzin.
- Nathan! Ja rozumiem ciężki dzień w pracy! Ale, aż tak?
- Kochanie wróciłaś! – podszedł i chciał Ci sprzedać buziaka, lecz poczułaś od niego smród piwska. Więc się odsunęłaś
- Nie zbliżaj się, nie widzisz mam dziecko na rękach. I proszę w tej chwili wyłączyć telewizor posprzątać ten burdel na stole i na górę! – czasami po prostu robiłaś za jego mamusię. Bo sam by sobie nie poradził.
- Boże, co za kobieta. Pewnie okresu znowu dostała. – usłyszałaś jego mamrotanie, lecz puściłaś to mimo uszu.
Zajęłaś się małym. Nie brałaś jego łóżeczka, bo po co będzie spał z tobą na łóżku. Wykąpałaś go i położyłaś na pościeli i dałaś mu kilka zabawek by zajął się czymś gdy ty szybko weźmiesz prysznic. Właśnie wychodziłaś z wanny gdy poczułaś czyjeś dłonie na biodrach, wiedziałaś, że jest to Sykes. Odwrócił cię w swoją stronę i zaczął łapczywie całować, jego ręce zsunęły się na twój tyłek. Wiedziałaś, że gdy jest wkurzony, jego żądza wychodzi na wierzch. Wtedy jest brutalny. Nie dopuszcza cię do słowa. Taki Nathan zawsze Ci się podobał. Wiedziałaś, że [I.D.] bawi się na łóżku, ale w tej chwili pożądałaś Nathan’a tak jak on Ciebie. Podczas tych ostrych pocałunków nie było czasu na oddech. W pewnej chwili Nathan przyparł cię do zimnej ściany. I zaczął ustami zwiedzać twoją szyję, obojczyk oraz piersi. A ty zajęłaś się jego ubraniem. Zdjęłaś jego koszulkę i na świat wyszedł umięśniony tors. Spodni pozbył się sam. Razem z bokserkami. No i ujrzałaś jego kolegę. Patrząc sobie w oczy wiedziałaś, że Nath nie ma ochoty na szybki seks. Jemu najbardziej chodziło o grę wstępna. Po prostu jak sobie pan życzy. Znowu zaczął cię obdarowywać pocałunkami, wiedziałaś, że ślady zostaną. Ale czułaś, że coś Ci tu nie gra. Lecz przebiegły Nathan, żeby zrobić to dobrze, przyjemnie i szybko włożył w Ciebie swoje dwa cuda. Poruszał nimi w tobie szybko oraz precyzyjnie. Twój oddech stał się płytszy, a ręce powędrowały na jędrne pośladki Sykes’a aby zostawić tam ślad. Gdy czułaś, że przez tą małą przyjemność zaraz wybuchniesz Nath dołożył trzecie cudo. Kilka jego ruchów i wypuściłaś swoje soki na jego palce. On oblizał je i złożył na twoich ustach kolejny już tego wieczora dziki pocałunek, a podczas tej chwili rozkoszy gdy wasze języki tańczyły w zgodnym Nathan wszedł w Ciebie. Nie robił żadnej rozgrzewki i dał na najszybszy bieg. Oboje jęczeliście i krzyczeliście swoje imiona. Mistrz potrafił w szybkim tempie doprowadzić was oboje do orgazmu. Nie lubił po prostu robić tego wolno. A gdy był wkurzony to po prostu twoje nogi uginały się pod tobą. Nastąpił wielki wybuch i wasze soki zmieszały się ze sobą. Nadal tkwiliście w tej pozycji. Uspokajaliście się nawzajem.  Po chwili usłyszeliście:
- Am! – a w drzwiach do łazienki stał synek twojej siostry.
Nathan szybko wyszedł z Ciebie i zaczęliście się ubierać. Po ogarnięciu się Nath powiedział Ci na ucho.
- Nie martw się, niech się uczy od małego. – i dał Ci porządnego buziaka i wziął małego na ręce i poszliście zjeść trochę późną kolację.

sobota, 22 grudnia 2012

21. Jay ♥



24 grudnia. Wigilia. Idę samotnie poprzez ośnieżone ulice Londynu. No bo co mam sama, w pustym mieszkaniu robić? No właśnie, nic. A tak to powoli w spokoju spaceruje wśród zabieganych ludzi. Nie rozumiem gdzie oni się śpieszą. No tak, dom, rodzina, wspólna wieczerza. A ja wiecznie samotna. Przecież nawet choinki nie ubrałam. Bo po co, gości nie będę miała. Wszyscy o magii świąt gadają. Gówno prawda, ja tego nie czuje. Co raz mniej ludzi po ulicach się wala, tylko ostatni biegną do sklepów na spóźnione zakupy. A ja spokojnie wracam do mojego pustego mieszkania. Ale nie, że biedna jestem, oj nie. Właśnie moje mieszkanie jest w tej „lepszej” części miasta. Nie raz jakieś sławy mijam. A ja tylko szara dziewczyna, która gada z kotem. Eh.
- Denis! Nie jedz tyle. Za często bywamy u doktora Maglenga.
Jak już mówiłam, gadam do tłustego kociska. Mimo, iż mówię, że święta są do bani. Tam głęboko pragnę spotkać osobę, która chodź w małym stopniu odmieni moje życie. Ale kto by mnie chciał? Ślepiec jedynie. Zjadłam ciepły rosół, istnie wigilijne danie. Ubiorę się cieplej i znowu mogę wyjść na samotny spacer z myślami. Jak tu pusto. Po prostu dla mnie raj. Nie lubię tłumów. Siedziałam tak i myślałam nad moim beznadziejnym, nudnym życiem.
- Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama? – moje rozmyślenia jakiś męski głos.
- A ty co robisz tutaj sam we Wigilię? – odwróciłam się i ujrzałam wysokiego mężczyznę. Na głowie miał burze loków.
- Lubię tu przychodzić. I tak samotne święta nie mają sensu. – odpowiedział nieznajomy, poczułam się jakbym rozmawiała ze sobą. Ledwo go znam, a już łączy nas więź. Nie tylko nie miłość.
- Dziękuję, sam sobie odpowiedziałeś na pytanie.
- Jaki ja kulturalny, nie przedstawić się tak pięknej damie. James, jestem. – chyba zaczynam co raz bardziej go lubić.
- ładne imię, James’ie. Ja też się nie przedstawiłam, a więc [T.I.] miło mi. – Jay ukłonił się i ucałował moją dłoń, jaki z niego dżentelmen.
- A więc teraz będziemy tak tutaj siedzieć we dwójkę. – nie wiem czy to było pytanie, czy zdanie twierdzące.
- Jeśli chcesz siedzieć z taką nudną osobą. – jak on tu zostanie to na serio jest desperatem.
- Nie możesz być, aż taka nudna. – ten chłopak mnie zaskakuje. Coś tam w środku pragnie go rozszyfrować.
- Być może. No to jak jest nas już dwoje to chodźmy do mnie. – nie wiem co podkusiło moją osobę, która jest samotnikiem do tego, aby zaprosić James’a do swojego mieszkania.
- Jeśli chcesz to chodźmy. Nie wiedziałem, że będę mógł spędzić Wigilię w towarzystwie żywej duszy. – to miał być komplement? Chyba poznałam kogoś, kto jest ideałem. Do teraz twierdziłam, że ideałów nie ma na tym świecie. Kobieta zmienną jest. Wyruszyliśmy w drogę. W pewnym momencie Jay złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Nie sprzeciwiałam się. Szliśmy i rozmawialiśmy o sobie. Ale droga długa nie była, więc kiedyś trzeba było dotrzeć do ciepłego mieszkania. Zdjęliśmy płaszcze i udaliśmy się do salonu. Tam oczywiście pogrążyliśmy się w dalszej rozmowie. Przez to, że rozmawialiśmy do późna, usnęłam wtulona w James’a. Czułam jedynie ja przenosi mnie do mojej sypialni. Potem pogrążyłam się w głębokim śnie. Rano gdy się obudziłam, w swoim łóżku, nie wiedziałam co się dzieje. Zastanawiałam się gdzie jest Jay. Więc szybko poszłam do kuchni, a tam jedynie znalazłam karteczkę.
Dziękuję [T.I.] za spędzoną razem Wigilię. Jesteś wspaniałą dziewczyną. Lecz wiem, że nie byłoby nam razem dobrze. Wesołych świąt. James Xx”
Jak to? Czemu dwójka samotników nie może być razem? Boże jesteś okrutny! Krzywdzisz niewinnych ludzi! A w końcu znalazłam swoje szczęście, które trwało chwilę.
______________________
Udało się przed świętami ;D
No to wesołych . ;3
I żeby poszło wam w cycki <3

niedziela, 9 grudnia 2012

20. Nathan ♥

Imagin dla Katarzyna Jesionowska <3
- Kochanie rusz się! Wiem, że nie lubisz zakupów, ale ja jednak wolę chodzenie po sklepach, niż grzanie dupy przed telewizorem.
- No ale tu tak wygodnie. A tam będą ludzie.
- Nathan, do cholery! Nie ma wymówek. Też jestem człowiekiem, mam wyjść?
- Nie, nie. No dobra chodźmy.
Udało mi się go namówić na te zakupy. Bo takie ładne szpilki widziałam, muszę je mieć! Nathan będzie marudzić, że się pozabijam ale trudno.
- I widzisz kotku, świeże powietrze dobrze Ci zrobi. Mózg przewietrzysz...
- No ale po co mnie tam? Ty będziesz ciuchy mierzyć, a ja jak słup stał. I co ja będę za to miał ?
- Nagrodę jak wrócimy. A poza tym ktoś płacić musi.
- Nagrodę powiadasz, że dostanę. To chodźmy szybciej.
Takie gadanie zawsze na niego działa. A w sumie prezent można zrobić. Czemu by nie. Za te buty będzie mu się należało.
- No patrz tu. Ładne butki, prawda? A słyszysz jak wołają "Mamo weź nas do domu, noś nas, kochaj i nie opuszczaj!"
- Skarbie, kupię Ci je. A i jakoś dzieci - buty to nie dzięki. Wolę takie stworzone dzięki naszej ciężkiej i za razem przyjemnej pracy.
- Jaki z Ciebie filozof. Ale jak ty dbasz o swoje "dzieci" to Ci nic nie mówię, ja mam buty, ty masz czapki. Chociaż, czapkami się musisz dzielić, z taką osobą pewną.
- Dobra, dobra. Bierz te buty i wracamy do domu. Chcę niespodziankę!
No to jak chce to ją będzie miał. Wracamy do domu. ten taki happy, że ja pierdole. Nie pierdolenie to będzie zaraz. Będąc już w środku, Nathan przyparł swoim ciałem moje do ściany i zaczął łapczywie całować. Wskoczyłam na niego, a nogami obwinęłam jego biodra. On nadal mnie całując od szyi po usta szedł w stronę kanapy. Delikatnie położył mnie na niej, a sam usiadł na mnie okrakiem. Zdarłam z niego koszulkę, a moim oczom ukazała się jego umięśniona ( no wyobraźcie to sobie xD ) klata. Moje usta zajęły się jego szyją oraz niższymi partiami ciała. On natomiast ściągnął ze mnie moją bokserkę i poczułam jak jego kolega rośnie w siłę. No się po prostu chłopak podniecił na widok cycków. Nathan zaczął od obojczyka a skończył na moim pępku. Nienawidzę go, nie wiem czemu, no ale nie. To takie prywatne miejsce. Niestety sam musiał wstać i ściągnąć spodnie, od razu razem z bokserkami. I na światło dzienne wyszedł jego kumpel. Przyjaciel w doli i nie doli. Toż to ja też muszę wstać. No ale ja tam nie muszę się fatygować, mi w zgubieniu spodni Nathan dopomoże. Tak, tak on to w szczególności chętny. I tak no bezinteresownie to robi. Taki dziwny człowiek. No ale wracając do rzeczywistości tak bujnej jak włosy Nathana tam gdzie no nie każdy widzi. Gościu dawno zajął się moimi spodniami, a majtkami to jeszcze szybciej. Gdy już staliśmy na przeciwko siebie. No że tak powiem GOLI. Zbliżył się do mnie. Haha, przecież jego klata macała mój brzuszek. Tak, tak niewinne całowanie, a tu jego przyjaciel się zbliża. Kotku ja znam te numery. Nagle przyparł mnie do ściany, a ja po raz drugi dzisiaj obwinęłam nogami jego biodra. Obdarowywując moją szyję malinkami, wszedł we mnie najpierw łagodnie. No ale dziki zwierz działa szybko. A więc gdy Nath przyśpieszył, to i nasze oddechy razem z tym przyśpieszyły, a jęki wydobywające się z naszych gardeł były co raz to głośniejsze. Moje ręce błądziły w jego włosach, lubił jak podczas stosunku układałam mu różne fryzury. Jego ręce natomiast nie wiem jakim cudem zabawiały się z moimi piersiami. No ja facetów nie rozumiem co w nich widzą. Mi służą do podtrzymywania sukienek i jak będę miała dzieci do karmienia ich. A jemu do zabawy służą. Ałć, no tak wkurzył się i daje na najwyższe obroty niezważając, że innych ta przyjemność trochę boli.
- Nathan, zwolnij proszę! - jeśli zrozumiał te słowa w tych szybkich oddechach jest bogiem po prostu.
 No ale po co mnie słuchać, dba o swoją przyjemność. Bo po prostu ja jego soki musze poczuć w sobie, jakby to jakiś wyścig był. Moim zdaniem lepiej by było wolno, i z uczuciem. A nie na wyścigi. Nie lubię niczego robić na wyścigi, a co dopiero uprawiać seks na szybko. Gdy już czułam, że zaraz dojdę, a moje ciało dawało się w znaki. Buum, i ciepła ciecz rozlała się w moim wnętrzu. Za róno moje soki znalazły się w Nathanie. Z zadowoloną miną nadal stał i opierał moje ciało o ścianę. A jego kolega nadal siedział we mnie.
- Kotku, było zajebiscie. Ale możesz już zabrać Zbycha i ubieramy się.
- No ale tu jest tak fajnie.
- Nie, już proszę!

No i tak skończyła się nasza nie pierwsza i nie ostania przygoda erotyczna w salonie. Dobranoc.