niedziela, 25 listopada 2012

17. Nathan ♥



Był ciepły letni dzień. Spędzałaś go w warsztacie samochodowym ojca. Od zawsze kręciły Cię samochody. Twój tata miał zawsze młodych klientów, a ty byłaś seksowną osiemnastolatką. Nie jeden, gdy ojciec nie patrzył próbował, zaciągnąć cię 'tam gdzie nikt nas nie znajdzie' ale to byli jacyś żonaci faceci. A ty przecież, nie byłaś jakąś dziwką, żeby dawać się każdemu. O tych wydarzeniach nie mówiłaś ojcu, bo by było źle. Mógłby nawet zakazać Ci wstępu do warsztatu, a to było za wiele. Pewnego razu pod warsztat przyjechało wypasione Porshe, a z niego wysiadło 2 przystojnych mężczyzn, jeden około 24 lat, a drugi miał na pewno mniej niż 20. Zawiesiłaś oko na tym młodszym. No bo co, w takim wieku rzadko bywali tu klienci. Ten starszy poszedł pogadać z twoim ojcem, jak zawsze będa to pogaduchy. Ty jedynie dowiedziałas się co trzeba zrobić i już byłaś w swoim świecie. Młody jak się dowiedziałaś miał na imię Nathan. On stał oparty o ścianę i przyglądał się twojej pracy. Ubrałas się tego dnia w bardzo krótkie szorty, które gdy się nachyliłaś odsłaniały twoje pośladki. A bluzkę też miałaś na sobie z dość głębokim dekoltem, więc Mr. Nathan miał niezłe widoki. Ty o tym nie myślałaś nawet. Zajęłaś się samochodem, a było trochę tego. Przerwał się pasek rozrządu ( chcecie wiedzieć coś na temat samochodów , powiem wam xD ) więc roboty było w chuj. Gdy sięgałaś po różne narzędzia, jednym okiem patrzyłaś na Nathana, on dosłownie pożerał Cię wzrokiem. Gdy ty znowu nachyliłaś się nad samochodem poczułaś czyjeś dłonie na swoich pośladkach, oraz szybki oddech na skórze szyi.
- Albo tu i teraz, albo nie wytrzymam. Robisz to specjalnie - Nathan warknął Ci do ucha
- Przesadzasz, kotynieńku, masz zbyt sprośną wyobraźnię. Ja tu mam naprawić twoją zabawkę, a nie zabawiać się z tobą.
On nic nie odpowiedział na te słowa tylko usadził Cię na chłodnym już silniku. Zaczął łapczywie cię całować, a ty no wiedziałaś że ci się spodobał więc czemu by nie młody, przystojny, miejmy nadzieję że bez dziewczyny, oraz żony. Wiedziałaś też, że ściany są dźwiękoszczelne więc, możecie robić co wam się podoba.
- Jestem Sykes miło mi. - przerwał całowaniu Cię, chwycił twoją dłoń i lekko ją pocałował
- [T.N] mi również jest miło - nie mogłaś wytrzymać ze śmiechu, ale jednak się minimalnie powstrzymałas.
Sykes zdarł z Ciebie koszulkę, i na światło dzienne, wyszły twoje normalnych rozmiarów, chociaż dla facetów dużych rozmiarów piersi. Pan zabójcze oczy, tylko uśmiechnął się łobuzersko na ten widok, a ty zrobiłaś minę w stylu "Serio? Podniecasz się, i sikasz?" Ty nie byłaś obojętna i zdarłaś jego koszulkę, gdy już podarta koszulka wylądowała na ziemi, na twarzy bruneta pojawił się grymas
- To co zaraz cię spotka będzie lepsze niż ta koszulka. - powiedziałas i przygryzłaś jego dolną wargę. On zdjął z Ciebie naraz szorty wraz z majciorami (^^). A ty to samo. Oko za oko ząb za ząb. Albo jak kto woli, bluzka za bluzkę, majtki za majtki. Sykes był już nagusieńki, leży wśród stajenki... A ty no co stanik zawsze potrzebny. Na nowo zaczęliście się całować łapczywie. Wyglądało to tak jakbyście się chcieli zeżreć nawzajem. Zatonełaś w jego miękkich wargach i nie poczułaś nawet jak ten cwaniaczek ściągnął z Ciebie stanik. Spryciarz się znalazł. Ty, nie lubisz ani gier wstępnych, ani żadnych tym podobnych. Jesteś zwyczajną dziewczyną więc, wystarczy Ci najzwyklejszy seks nic więcej. Sykes, wyglądał na takiego że „Bejbe zadowole Cię dziś.” Jego mina po prostu cię rozpierdalała. Widać było po nim, że nie może doczekać się zjednoczenia waszych rozpalonych do granic możliwości ciał. Mister Będę Brał Cię bawiąc się twoimi piersiami niepostrzeżenie wszedł w Ciebie i to nie delikatnie lecz brutalnie. A ty swoimi rękoma jeździłaś od pośladków aż po włosy, podobało się to mu. Jego ruchy były precyzyjne oraz szybkie. Jęczałaś z podniecenia, lecz starałaś się trzymać swój język w jego buzi. Gdy nie kiedy pchnał Cię bardziej, zaciskałaś paznokcie na jego seksownych pośladkach. Byliście już blisko szczytowania, w tym momencie Nathan przyśpieszył, ostanie ruchy w tobie i po twoim wnętrzu rozpłynął się ciepły płyn. Sykes, nie wyszedł z Ciebie. Trzymając swoją głowę przy twojej szyi próbował uspokoić swój oddech.
- A teraz, może byśmy się ubrali? – zaproponowałaś, temperatura twojego ciała znormowała się, a nawet spadła więc niemiły dreszcz przeszedł twoje ciało, mimo iż było lato.
- Nie lepiej, żeby było tak jak jest? – w łobuzerskim uśmiechu uniósł lewą brew ku górze
- Nie Sajks daj spokój, muszę skonczyć ten samochód. – odepchnęłam go lekko od siebie i zaczełam się ubierać.
- No ale powtórzyłby to kiedyś, nieprawdaż ? – też zaczął się ubierać, ale wyciągnął z bagażnika nową koszulkę
- Na razie mi nie przeszkadzaj – odpowiedziałaś mu przez zęby i zajęłaś się jego zabawką.
- Daj mi chociaż swój numer telefonu i będę cicho siedział wgadując swoje oczy w twoje ciało. – on za to był spokojny
- Masz [T.N.T] i weź gościu opanuj.  – odwróciłaś się w stronę samochodu i nie zważając na ‘zżerającego Cię wzrokiem Nathana’ skończyłaś pracę. Gdy sprawdziłaś czy samochód działa, poszłaś po kolegę Nathana, aby powiedzieć że samochód jest gotowy. On poszedł za tobą do wojego auta, podziękował i wsiadł do niego. A Nath, na pożegnanie, złapał cię za tyłek i szepnął do ucha ‘Nie mogę doczekać się następnej naprawy’. Klepnął cię w pośladek i z bananem na ryjcu wsiadł do samochodu. I Parker odjechał z piskiem opon.

_________________________
Niektórzy już go czytali, ale chuj.
Po prostu go lubię, sorry kocham i musiałam wrzucić tu dla szerszej publiczności ♥

1 komentarz:

  1. o w dupe!
    ale to jest świetne! *o*
    uwielbiam to! :3
    pisz szybciutko następny.♥

    OdpowiedzUsuń